s.p. Siostra Dorota
Ostatnio pożegnalismy na zawsze naszą opiekunkę duchową - Siostrę Dorotę. Odszedł człowiek, który w tak krótkim czasie potrafił dla nas zdziałać tak wiele. I to własnie w tej sferze, w której nic nie znaczą pieniądze i wpływy, sferze niedotykalnej, najbardziej dawała się odczuć jej moc niezwykła. Sprawiała, że nawet najgorszy łapsedrak przy niej stawał się lepszy.
I nie zapomnę nigdy widoku pijaczka rozkruszającego z czułoscią grudkę zmarzniętej ziemii nad jej grobem. Ani też jej wychowanków Szymona i Patryka, dorosłych już mężczyzn roniących po Niej najszczersze łzy. To dla niej ten pierwszy stanął wraz z innymi młodymi ludzmi pod sredniowieczną Pietą i odspiewał raz jeszcze, z wielkim zapałem, hymn napisany przez Zmarłą.
Niezastąpiona Siostra Dorota natchnęła nas do działania, nieraz ratując z opresji, gdy cos się między nami w zespole psuło.
Odeszła w wieku 53 lat, tyle w niej było jeszcze młodzieńczej werwy i zapału. Gdy stanęlismy nad jej grobem, 21 lutego spiewajac "Adoramus Te Christe", niejednemu z nas załamał się głos. W tamtej chwili czulismy jakby mrozny, morski wiatr był niczym wobec smutku po człowieku, którego tak bardzo pokochalismy.
I nie zapomnimy Tej nigdy, co nam swoimi wierszami sciezki kręte bardziej prostymi czyniła.
Spij spokojnie Dorotko, ziarno w nas zasiane z pewnoscią wykiełkuje..