Cywilizacja europejska końca XX wieku jest bez wątpienia najbardziej niezwykłym tworem w dziejach ludzko¶ci. Nie możemy dzi¶ mówić ani o silnej władzy, ani o silnych strukturach społecznych, ani tym bardziej o silnej idei która spajałaby społeczeństwo - w tej sytuacji trwanie naszej cywilizacji gwarantowane jest wła¶ciwie jedynie poprzez stały wzrost gospodarczy napędzany niesłabnącą konsumpcją. Wystarczy by¶my wykonali prosty my¶lowy eksperyment i wyobrazili sobie , że ludzie przestają ulegać reklamie, przestają chcieć "mieć więcej"... to byłby koniec naszego ¶wiata.
Cóż, postawy ascetyczne nie są w modzie, więc dzi¶ apokalipsy chyba nie będzie.
Krytyka cywilizacji konsumpcyjnej jest różnoraka i różne też ma Ľródła - czę¶ć wypływa z pobudek religijnych - łagodna krytyka Ko¶cioła Katolickiego i radykalna rewolucyjnego Islamu, czę¶ć z przyczyn politycznych - i tu ramie w ramie idą lewicowi ekstremi¶ci Rote Arme Fraktion i prawicowe ruchy w rodzaju International Third Position. Możemy też mówić o krytyce z pozycji , nazwałbym je "zdroworozsądkowo-humanistycznych", i tu wymienić trzeba nazwiska Ericha Fromma i prof.Edwarda Mishana.
Obserwacja roli i pozycji architektury w kontek¶cie dzisiejszej cywilizacji, może przynie¶ć dwie postawy - jedną byłaby postawa akceptacji i adaptacji - i tą postawę najpełniej wyrażają architekci zainteresowani nurtem High Tech, czy może jeszcze bardziej architekci zainteresowani tzw.facility menagment, oraz postawę negacji i rewolucji - i tej postawy wła¶ciwie nie wyraża nikt...
Cóż takiego stało się bym był uprawniony stawiać tak radykalne sądy ?
Współczesna cywilizacja opiera się na dwu podstawach - konsumpcji w ekonomi i liberalnej demokracji w polityce. Problem w tym , że nasza cywilizacja ma autorytarne inklinacje i nie akceptuje niczego poza sobą. I tak jak w życiu społecznym liberalna demokracja usiłuje wej¶ć w obszary "prepolityczne" takie jak wspólnoty religijne, rodzina czy szkoła ; podobnie też nie akceptuje dziedzin życia które są "poza konsumpcyjne" - a taką dziedziną jest sztuka i architektura.
Dla uproszczenia dyskursu pominę tu wszelkie metafizyczno-religijne aspekty jakie miała architektura w przeszło¶ci , a pozwolę sobie zwrócić uwagę jedynie na jeden aspekt tego co różni architekturę "tradycyjną" od "współczesnej" (pamiętając o umowno¶ci etykietek) - aspekt stosunku do czasu. stosunku do trwania...
Architektura "tradycyjna" ( zdaję sobie sprawę z ułomno¶ci tego okre¶lenia, nie znajduję jednak lepszego ) tworzyła obiekty z my¶lą o wieczno¶ci, w znaczeniu ziemskim - jako " bardzo długie trwanie " - wyprzedzając wszelkie zarzuty zaznaczmy , że jest to oczywi¶cie pewne uproszczenie, dzisiejsza architektura zakłada dający się zmierzyć czas użytkowania budynku, zakłada też jego ¶mierć techniczną - a potem ...? kapitalny remont, lub wyburzenie... Ciekawe byłoby zobaczyć co stanie się w Centrum Pompidou za sto lat, zwarzywszy, że już w tej chwili potrzebny mu jest generalny remont...
Podporządkowanie architektury cywilizacji konsumpcyjnej jest oczywi¶cie dla architektów, w sensie merkantylnym, korzystne - gdy budynek zostaje oddany do użytku to "tradycyjny" architekt musi szukać sobie nowego zlecenia, współczesny, "nowy" architekt zaciera ręce - jego rola w zasadzie dopiero się zaczyna !
Moje zarzuty , czy lepiej - wątpliwo¶ci, dotyczą kwestii fundamentalnych. Je¶li architektura jest tylko i wyłącznie czę¶cią systemu gospodarczego, je¶li budynki są tylko "gadżetami" które po -dziestu latach nadają się tylko na ¶mietnik to i architekt nie jest już tym kim był kiedy¶ - staje się tylko inżynierem - inżynierem przestrzeni. Traci rolę jaką miał niegdy¶ - nie jest już tym heroicznym budowniczym , nie stoi już przed dylematem "architektura czy rewolucja", jest czę¶cią systemu, czę¶cią establishmentu zatrudnionym do stawiania miejskich dekoracji...Traci powoli kontakt z żywym, pojedynczym - chciało by się wręcz powiedzieć - osobowym - inwestorem, problemy społeczne przestają mieć dla niego znaczenie... Być może "demiurgiczna" postawa jakiej ulegał artysta ostatnich stuleci była trochę przesadzona, jednakże postawa moralnej odpowiedzialno¶ci i społecznej misji nie powinna zostać odrzucona.
Czy to nowe podej¶cie do architektury może podlegać moralnej ocenie? Nie warto w tej chwili o tym mówić, ważne że taka architektura przestaje sama sobie zadawać pytanie o moralno¶ć.
Ciekawe , że nawet najbardziej awangardowi architekci , jak chociażby guru trzydziestolatków - Rem Koolhas, w pewnym momencie swej kariery chcą budować - dużo i drogo...
A jednak istnieje ¶wiat w którym nie ma wielkiego międzynarodowego kapitału, ¶wiat w którym dzieci płaczą z głodu, a ludzie nie mają gdzie mieszkać - czy nowa architektura ma dla nich jaką¶ ofertę ? Wątpię
Rok 1997 ogłoszono rokiem bezdomno¶ci - przeglądając najmodniejsze architektoniczne czasopisma nie natrafiłem nawet na ¶lad tych problemów...
Poza modą i poza establishmentem działają ludzie dla których architektura to co¶ więcej niż "inżynieria przestrzeni", ich nazwiska rzadko się pojawiają, ale to oni budują w tanie domy w oparciu o miejscową technologie i materiały - w Afryce, Azji, w Indiach ... a nawet w Polsce są zapaleńcy próbujący budować domy z ziemi, czy z ubijanej, niewypalanej gliny...
Nie jest to zresztą postawa nowa - problemami tzw. "architektury samorzutnej" zajmowali się w Polsce już w latach pięćdziesiątych Jan Minorski i prof.Ignacy Tłoczek, co ciekawe - mimo zupełnej "niepoprawno¶ci politycznej" takiej architektury, Jan Minorski nie zawahał się dostrzec w niej cech pozytywnych, pisał " Budownictwo samorzutne zaspokaja pierwiastkowe potrzeby życiowe człowieka (...). Tworzy nowe układy funkcjonalne. Wynajduje nowe konstrukcje. Stwarza własną oryginalną plastykę przestrzenną". Parę lat póĽniej w Stanach Zjednoczonych ukazała się książka "Handmade houses. A guide to wood butchers' art" i narobiła sporego zamieszania.
Zastanawiające jest , że najbiedniejsi ( oraz radykalni kontestatorzy ) w naszym ¶wiecie żyją i budują swe domy z resztek, odpadków które pozostawiają po sobie bogaci - slumsy, bariady czy nasze polskie domki na ogródkach działkowych, powstają z tego co "wypluła" cywilizacja, powstają ze ¶mieci... Być może jest , czy też powinna być to dla nas jaka¶ wskazówka - "...kamień odrzucony przez budujących...", czy nie powinny¶my ucywilizować ten spontaniczny recycling? Faktem jest jednak , że te prądy są "podskórne", i opowiadamy o takiej architekturze jedynie jako o ciekawostkach, nieszkodliwych dziwactwach - w żadnym razie nie jako o intelektualnej alternatywie wobec architektury głównego nurtu.Dlaczego tak się dzieje wyja¶niłem na początku - nie leży to w interesie "wielkich pieniędzy".
Ciekawym przypadkiem jest tu twórczo¶ć Franka Gehry - jego początkowe prace, szczególnie dom własny, realizowały ( w moim odczuciu w sposób bardzo ciekawy ) ów postulat "architektury antykonsumpcyjnej", niestety póĽniej zrobił kariere, stał się znany, i obecnie jego budynki są uznawane za jedne z najdroższych na ¶wiecie, smutna i pouczająca ewolucja...
Dla współczesnych architektów, jak już napisałem istnieją dwie drogi - akceptacji lub kontestacji, ¶wiat dzisiejszej architektury staje się ¶wiatem łatwo zużywalnych gadżetów, obiekty stają się coraz bardziej tymczasowe, ich byt jest "chwilowy", przestrzeń którą tworzą również nie jest stabilna, zmiany nabierają tempa... Czy ten stan trwać będzie wiecznie? Czy rozwój gospodarczy nie ma końca? A je¶li wyczerpią się możliwo¶ci tego systemu co stanie się z Centrum Pompidou, z Centrum ¦wiata Arabskiego i tysiącami nowoczesnych budynków?.
Teza o "końcu historii" już w momencie jej formułowania wydawała się
mocno kontrowersyjna, dzi¶ wiemy , że była chybiona. Je¶li architekci tak
¶ci¶le zwiążą się z systemem , który teraz panuje ( a nie wiemy jak długo
jeszcze ), je¶li zatracą te cechy które konstytuowały architektów, je¶li
staną się po prostu czę¶cią establishmentu , to sami odbiorą sobie wolno¶ć,
sami skażą się na społeczna pogardę. Architektura czy rewolucja ? - pytacie,
- architektura JEST rewolucją, rewolucją w imię człowieka i odwiecznych
warto¶ci.
krzysztof nawratek