Powrót do indeksu tekstów
     Ponizszy tekst Mirosława Krupinskiego pt.: "Jak to bylo - czyli karzaca reka sprawiedliwosci ludowej" zostal w koncu lutego 1998 r. skopiowany ze strony WWW autora, podzielony z racji swojej wielkosci na piec kolejno wywolywanych czesci i minimalnie przeformatowany przez dodanie marginesow.

Poprzednia - czesc druga.

Czesc trzecia

 

Byla wiosna. Maj 1982. Piaty miesiac stanu wojennego w Polsce.

Zeby naprawde dostrzec urode slonecznego majowego poranka nie wystarczy byc uczulonym na piekno przyrody - trzeba zapomniec jak taki poranek wyglada i odkryc go na nowo.

Bylem do tego odkrycia doskonale przygotowany - piec ostatnich miesiecy spedzilem kolejno w zamknietym i strzezonym przez uzbrojonych esbekow pokoju szpitalnym a nastepnie w celach wieziennych Bydgoszczy i Gdanska. W imie bezpieczenstwa znajdujacego sie w stanie wojny z wlasnym spoleczenstwem Rzadu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i jej Sily Przewodniej - nie pozwalano mi opuszczac celi. Takie rzeczy jak regulaminowy spacer czy czynnosci poza cela, dostepne dla normalnych, milujacych ustroj kryminalistow byly mi zabronione.

Trudno wiec sie dziwic, ze pomimo towarzystwa uzbrojonych milicjantow i umundurowanej pielegniarki, otaczajacych mnie w wieziennej nysce, czulem sie wiosennie i nieomal swiatecznie. Bylem wieziony z wiezienia w Bydgoszczy do Kliniki w Lodzi na badania, ktorych glownym celem mialo byc wykazanie iz moj stan zdrowia nie stoi na przeszkodzie dzialaniom karzacej reki sprawiedliwosci ludowej. Milicjanci byli mlodzi i nie demonstrujacy urzedowej wrogosci, pielegniarka mloda i mila, wczesny, majowy, ranek sloneczny, na drzewach mlode jasno zielone liscie.

Mijalismy budzace sie miasteczka, potem spieszacych do pracy posepnych ludzi, dzieci idace do szkoly. Taka oszalamiajaca dawka codziennego zycia prawie zapomniananego po miesiacach zamknietej celi. Po okolo pieciu godzinach tej piknikowej podrozy nyska zaczela sie przepychac przez zatloczone ulice Lodzi, przystajac z koniecznosci przy obleganych tlumnie przystankach tramwajowych. Obecnosc milicji i wieznia wzbudzala umiarkowane zainteresowanie przechodniow, przyzwyczajonych do widokow stanu wojennego. Bylo troche sympatii w niektorych spojrzeniach, kilka pokazanych z rekava "V", jeden usmiech mlodej kobiety sponad bukiecika fiolkow. Byly tez pospiesznie odwracane spojrzenia tych, ktorzy bali sie przylapania na nadmiarze spostrzegawczosci.

Klinika w Lodzi byla otoczona duzym parkiem z pieknymi starymi drzewami, krzewami i masa spiewajacych ptakow. Ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu nikomu sie nie spieszylo, po raz pierwszy nie dostrzegalem demonstracyjnej czujnosci eskorty, po raz pierwszy oszczedzono mi parodii bransoletek na rekach.

Wolno, z dlugimi przerwami, krazylismy od oddzialu do oddzialu, czekalismy w holach i w parku - jednym slowem sielanka. Dziwna, niezrozumiala sielanka. Jezeli dodac do tego, ze pielegniarka w czasie podrozy dlugo i interesujaco opwiadala o fakcie i przyczynach swojej nienawisci do meza, pulkownika Wojska Polskiego, interesowala sie moim zdrowiem i ewentualna potrzeba medycznego dozoru w nocy , a milicjanci kupujac sniadanie i piwo (!) dla siebie nie zapomnieli i o mnie - nie wygladalo to prawie jak PRL '82. Czulem sie swiatecznie i ...nieswojo.

Po okresie podziwiania drzew i ptakow szpitala mimowolnie zaczalem, troche ukradkiem, przygladac sie ludziom. Wyobrazalem sobie ich zycie prywatne, zawod , klopoty ze zdrowiem ktore przywiodly ich do Kliniki - obserwowalem zycie "normalnych" ludzi. Wciagalo mnie to bardziej i bardziej i po okresie bladzenia miedzy wydzialami zaczalem poznawac kilka osob obserwowanych poprzednio. Najczesciej pojawialo sie, na drugim planie ale zawsze blisko, kilku bladzacych jak my mezczyzn, w wieku 25- 35 lat, wygladajacych raczej zdrowo, czasem z papierosem w rece, czasem wymieniajacych spojrzenia, zawsze unikajacych wzroku mojej eskorty. Probowalem ignorowac to spostrzezenie i kierowac moja uwage na innych , normlnych , ludzi.

Wlasnie nawinal mi sie, na dalszym planie, taki normalny, wyszarzaly obywatel. Okolo szscdztesiatki, z blada zniszczona twarza, siwymi wlosami i w przydlugim, wyswiechtanym plaszczu z duzymi kieszeniami. 'No, ten to ma przynajmniej powod byc tutaj' pomyslalem i widzac jego spojrzenie odwrocilem wzrok. Stracilem go z oczu.

Po chwili dostrzeglem go znowu, z innej strony; nasze spojrzenia znow sie spotkaly. Obaj odwrocilismy wzrok. Trzeci raz dostrzeglem go katem oka, z boku , przechodzacego bardzo blisko i jak mi sie wydawalo patrzacego na mnie. Zmusilem sie do nie patrzenia wprost, ale ciagle widzialem go i czulem jego wzrok. Czyzby znajomy ? Mialem kilka publicznych spotkan przed stanem wojennym, wystepowalem w telewizji, mogl mnie poznac.

Zniknal mi z pola widzenia na okolo dziesiec minut, ale ciagle bylem zaintrygowany. Kiedy znow zobaczylem go katem oka, za plecami innych ludzi, patrzacego w moja strone, zaczalem, nie okazujac tego, utrzymywac go w polu widzenia. Zmienial miejsce i raz przeszedl bardzo blisko, znow patrzac na mnie. Spojrzalem mu przelotnie, starajac sie nie demonstrowac zainteresowania, prosto w twarz . Byla absolutnie beznamietna, z jasno szarymi lub szaro niebieskimi , pozbawionymi wyrazu ale bardzo zimnymi oczami. 'Jak waz" pomyslalem i wzdrygnalem sie.Podobnie jak ja nie skoncentrowal wzroku ale wiedzialem ze patrzyl na mnie. Znow stracilem go z oczu.

Jeden z milicjantow spojrzal na zegarek - ' Mamy pol godziny czasu , chodzmy na dwor, szkoda slonca'. Prowadzil tym razem w kierunku odleglej czesci parku, w strone lawki pod duzym drzewem, tuz przy ogradzajacej klinike wysokiej siatce. Reszta eskorty zatrzymala sie gdzies po drodze i usiedlismy na lawce tylko we dwoch. To bylo mile miejsce, wiosna , wiec odprezylem sie zupelnie i zaczalem sluchac ptakow. Dokola nie bylo zywej duszy, tylko po drugiej stronie drzewa cos poruszylo sie z szelestem w krzakach.

W odroznieniu ode mnie, milicjant nie byl odprezony. Nie zachowywal sie niespokojnie ale w jego sylwetce bylo jakies napiecie. Mial tez drobne kropelki potu nad gorna warga, uzasadnione zapewne, jak pomyslalem, zapietym mundurem i cieplym wiosennym sloncem.

Jakby potwierdzajac moja mysl przeciagnal sie, rozpial kilka guzikow bluzy a po shwili zdjal pas z ciezka kabura pistoletu. Powoli przewiesil pas przez oparcie lawki pomiedzy nami i zaczal opalac twarz. Wiercil sie troche nerwowo, ale trwal w tej demonstracyjnie relaksowej postawie okolo dziesieciu minut. W koncu wstal , mruknal 'chodzmy' i nie czekajac na mnie ruszyl w strone budynku. Z humorem zarejestrowalem - 'zapomnial armate' - i odruchowo pomyslalem o podaniu mu pasa. Bylo mi tu jednak tak dobrze, ze powstrzymalem odruch i leniwie czekalem az wroci po obie zguby - wieznia i pistolet.

Za drzewem znow zaszelescilo. Spojrzalem dookola i po raz pierwszy zauwazylem duza dziure w siatce, miedzy moja lawka i drzewem. Nie wygladala na zbyt stara, rozepchana przez uzytkownikow. Nie bylo tez wyraznej sciezki przez geste krzaki za dziura. Cos tu nie pasowalo: oddalajacy sie milicjant, "zapomniany" pistolet, szelesty za drzewem. Nie mialem jeszcze pelnego obrazu jaki jest powod zbiegu tak wielu dziwnych okolicznosci ale poczulem sie nieswojo.

Wstalem bardzo wolno odstepujac krok w lewo ,oddalajacy mnie od kabury i dziury w plocie.Wolno zrobilem kilka krokow w strone ciagle oddalajacego sie milicjanta i zawolalem - ' Hej, nie zapomnial pan czegos ?' . Zatrzymal sie w pol kroku i wolno, bardzo wolno, odwrocil sie do mnie, patrzac jednak nie na mnie ale w kierunku "naszego"drzewa.. Byl bardzo blady. .Odwrocilem sie, rownie wolno jak on, ale wystarczajaco szybko aby spostrzec stojacego za drzewem, z reka w przepastnej kieszeni plaszcza mojego "schorowanego staruszka" o zimnym wzroku. Tym razem jego wzrok koncentrowal sie na mnie. Oczy byly nadal zimne - ale tym razem nie byly bez wyrazu - mial wzrok wyglodnialego i zawiedzionego grzechotnika.

Reszta dnia uplynela normalnie, badania przebiegaly szybko i sprawnie. Noclegu w Klinice, prawde mowiac nie pamietam , spalem bez opieki sanitariuszki.

Pogoda na drugi dzien, kiedy wracalismy do Bydgoszczy, byla rownie piekna . Tylko rozmowa sie nie kleila i nie bylo juz wspolnego sniadania z eskorta. Cela wiezienna, wraz z dokwaterowanym zwyczajowo konfidentem, wydala mi sie prawie domowo przytulna. Na dworze ciagle byl maj i wiosna.
 
 

* * *

Jak oswiadczylem uprzednio - opis wydarzenia jest wierny. Ale w odroznieniu od dwoch uprzednio opisanych prob , w ktorych zarowno okolicznosci jak i szkodliwy dla mego zdrowia wynik byly widoczne i namacalne - tutaj mozemy sie jedynie domyslac zamiaru. Pulapka byla ewidentna - ale co bylo planowane? -Zastrzelenie w czasie proby ucieczki? - Zastrzelenie podczas zamiaru zawladniecia bronia? - Zatrzymanie po zabojstwie funkcjonariusza? (grzechotnika lub milicjanta mozna bylo dla dobra sprawy poswiecic) A moze po prostu byl to experyment psychologiczny. Diabli i organizatorzy wiedza. Ale oczy owego podstarzalego grzechotnika mi sie nie podobaly. Reka w kieszeni tez nie.

Nastepne dwa miesiace przebiegaly monotonnie. Ciagle dokuczal brak spacerow - to mialo trwac az do czasu opuszczenia Bydgoszczy. Wszelkie interwencje adwokatow, lekarzy i rodziny byly bezskuteczne. Przygotowania do procesu postepowaly. Otrzymalem ostateczna wersje aktu oskarzenia, ktora zasadniczo nie roznila sie od pierwszej. Zaistnialy rownoczesnie dwa wydarzenia. Pierwsze, istotne, uchylenie trybu doraznego po uznaniu przez Prokurature Marynarki Wojennej, iz mialem ograniczone mozliwosci pokierowania swoim postepowaniem - czyli ze zaistnialy okolicznosci przewidziane w paragrafie 25.2 KK. Drugie wydarzenie raczej humorystyczne - milicja w Olsztynie dostarczyla nowy dokument procesowy - moja "opinie srodowiskowa". Osoba, ktora ja sporzadzala musiala poslugiwac sie szablonem typu "jak wyglada typowy kryminalista. A wiec bylem alkoholikiem ( w rzeczywistosci nie pije, co raczej utrudnialo moje zycie towarzyskie w PRL), i mialem oczywiscie zakonspirowana kochanke - co bylo prawie bliskie prawdy. Od pelnej prawdy dzielily opinie dwa fakty - "zakonspirowana kochanka"byla od pol roku moja prawowita zona a poza tym nie byla osoba, ktorej nazwisko podawano w opinii. Moja zona mieszkala we wspolnym mieszkaniu z mlodym malzenstwem - i gorliwy redaktor opinii podal pierwsze nazwisko jakie mu sie nawinelo - a wiec zameznej sasiadki. Nie wiem czy byl to dla niej powod do politycznej nobilitacji - bylem przeciez chwilowo wrogiem publicznym numer 1, czy tez do podbitych oczu - malzonek mogl uwiezyc. Ale moze panstwo Szulowie nie mieli pojecia o co pania Krystyne pomawiano , czyli ze byla to falszywa informacja wylacznie na uzytek sadu.

Oczywiscie moi obroncy podniesli absurdalnosc calej opinii, zarzucajac tendencyjnosc procesu. Sad odpowiedzial spokojnie iz prawda jest w moim przypadku nieistotna - odpowiadam wylacznie za czyny popelnione po 13 grudnia a nie za moje wybryki przed ta data. Tym samym zignorowany zostal zarzut falszowania faktow przez oskarzenie i sprawe uznano za "niebyla". Co sie stalo z oryginalem dokumentu - nie wiem. Prawdopodobnie zostal przechowany na uzytek jakiegos przyszlego postepowania , ktote w tym systemie zawsze bylo prawdopodobne.

Date procesu wyznaczono na 29 lipca. Miala to byc sesja wyjazdowa Sadu Marynarki Wojennej, odbywajaca sie w siedzibie Sadu Wojewodzkiego w Bydgoszczy.

Dzien procesu rozpoczal sie wizyta starszego wiekiem sadowego lekarza wojskowego, ktory przeprowadzil szereg badan, z EKG wlacznie. Nie mowil wiele, ale krecil glowa i klal pod nosem. W koncu poinformowal mnie abym sie nie obawial - bedzie wraz z personelem i sprzetem reanimacyjnym obecny na rozprawie i w razie potrzeby udzieli mi natychmiastowej pomocy. Ostrzegl abym sie nie unosil i nie denerwowal (!) a wszystko powinno byc OK.

Nastepnie dostarczono mi przywiezione przez zone cywilne ubranie, od ktorego juz odwyklem. Na szczescie Halina nie wykroczyla poza spodnie i koszule - tak ze nie musialem okazywac sadowi szacunku ubierajac garnitur i krawat.

Rozprawa rozpoczela sie z nieznacznym opoznieniem. Sala rozpraw byla bardzo mala. Znaczna czesc miejc przeznaczonych dla publicznosci wypelniali esbecy - co bylo typowa metoda ograniczania liczby innych obecnych. Oprocz nich i mojej zony bylo kilku dziennikarzy , z krorych znalem tylko jednego - Zemanowicza z "Gazety Olsztynskiej". Skrzetnie unikal mojego wzroku - byl sluzbowo, gazeta byla organem PZPR w Olsztynie.

Rozprawa rozpoczela sie odczytaniem aktu oskarzenia, ktorego tresc, w mojej opinii, jest warta przytoczenia w calosci. Oryginalna, posiadana przeze mnie kopia, opatrzona oryginalnymi pieczeciami i podpisami jest w pelni czytelna, ale z uwagi na bardzo kiepska jakosc papieru i malo kontrastowy tekst maszynopisu - jej fotokopie sa malo wyrazne. Przytaczam wiec jej pelny odpis, zachowujac oryginalna strukture tekstu i zawarte w nim bledy maszynopisu:

Uwaga: W formie HTML uklad tekstu ulega znieksztalceniu (tresc jest wierna). Nie reprodukuje tutaj fotokopii aktu oskarzenia z dwoch powodow: - 1/posiadany oryginal sporzadzony na kiepskim papierze przebitkowym jest na fotogrzfii slabo czytelnypapierze, 2/ wymaga on znacznie wiecej pamieci komputera i znacznie dluzszego okresu ladowania na komputerze odbiorcy.
 

pieczec : PROKURATURA

MARYNARKI WOJENNEJ

ul. Sienkiewicza 1

81-912 Gdynia

l. dziennika: Pm.S1.II-5/81

A K T O S K A R Z E N I A
przeciwko:

Miroslawowi Krupinskiemu s.Teofila, podejrzanemu o popelnienie przestepstwa

z art. 46 ust. 1 i 2 oraz art 48 ust. 1, 3 i 4 dekretu z dnia 12.12.1981 r.o stanie wojennym,

o s k a r z a m :

Miroslawa Krupinskiego s Teofila i Heleny

z d. Kondrackiej, ur 8.09.1939 r w Swiniu-

chach /ZSRR/, narodowosci i obywatelstwa

polskiego, zonatego, ojca trojga dzieci,

zam. W Olsztynie, ul. Zbozowa 32, o wyk-

sztalceniu wyzszym z zawodu inzyniera

instalacji sanitarnych, ostatnio zatrud-

nionego na stanowisku wiceprzewodniczacego

Komisji KrajowejNSZZ "Solidarnosc", po-

chodzenia spolecznego inteligenckiego, bez

majatku, orderow i odznaczen, plut.pchor.

rezerwy, czlonka NSZZ "Solidarnosc", sadow-

nie nie karanego, tymczasowo aresztowanego

na mocy postanowienia Prokuratury Marynarki

Wojennej w Gdyni z dnia 16.12.1981 r.,

o to, ze

1. bedac wiceprzewodniczacym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarnosc", ktorego dzialalnosc w czasie trwania stanu wojennego zostla zawieszona, nie odstapil od udzialu w dzialalnosci tego Zwiazku przez to, ze w dniach 13-15.12.1981 r w Gdansku, jako przewodniczacy Krajowego Komitetu Strajkowego z siedziba w Stoczni Gdanskiej im. "Lenina" organizowal strajk generalny,

-- t.j. o popelnienie przestepstwa z art.

46 ust. 1 i 2 dekretu z dnia 12.12.1981 r o stanie wojennym --

  1. bedac wiceprzewodniczacym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarnosc" oraz przewodniczacym Krajowego Komitetu Strajkowego z siedziba w Stoczni Gdanskiej im. "Lenina" podczas obowiazywania stanu wojennego dnia 15.12.1981 r w celu oslabienia gotowosci obronnej PRL sporzadzil i podpisal do rozpowszechnienia "Apel" skierowany do stoczniowcow, gdanszczan i zolnierzy WP, Oswiadczenie"i inne pisma zawierajace wiadomosci mogace gotowosc te oslabic, a takze falszywe wiadomosci, ktore wywolaly niepokoj publiczny i rozruchy,
-- t.j. o popelnienie przestepstwa z art. 48 ust. 1, 3 i 4 dekretu z dnia 12.12.1981 r.o stanie wojennym --

Stosownie do tresci art. 21 par 1 kpk

w zw. Z art. 565 pkt. 3 kpk w zw. Z art. 1 ust. 1 pkt. 9 i art.

2 z dekretu z dnia 12.12.1981 r. o przekazaniu do lasciwo-

sci sadow wojskowych spraw o niektore przestepstwa oraz

zmianie ustroju sadow wojskowych i wojskowych jednostek

organizacyjnych Prokuratury PRL w czasie obowiazywania

stanu wojennego /Dz.U. Nr 29/81 poz. 157/ wlasciwym do rozpoznania niniejszej sprawy jest Sad Marynarki Wojennej w Gdyni.

U Z A S A D N I E N I E

Majac na uwadze zagrozenie naistotniej-

szych interesow panstwa i narodu w celu przeciwdzialania

dalszemu obnizaniu dyscypliny i rozrywaniu wiezi spolecz-

nych oraz dla stworzenia warunkow skutecznej ochrony ladu

i porzadku publicznego,a takze zapewnienia scislego

przestrzegania przepisow prawa i stworzenia warunkow

do wyjscia z kryzysu ekonomicznego, Rada Panstwa PRL

uchwala z dnia 13.12.1981 r wprowadzila na terytorium

kraju stan wojenny.

Z chwila wprowadzenia stanu wojennego

w osrodkach masowego przekazu; radiu, telewizji i prasie

wielokrotnie podawano do wiadomosci postanowienia dekretu

Rady Panstwa z dnia 12.12.1981 r. o stanie wojennym

i przepisow wykonawczych, moca ktorych zawieszona zostala

dzialalnosc wszelkich zwiazkow zawodowych, prawo do

strajku, jak rowniez objeto zakazem rozpowszechnianie ,

sporzadzanie, gromadzenie, przechowywanie, przewozenie,

przenoszenie i przesylanie w celu rozpowszechnienia wszel-

kich wiadomosci mogaca oslabic gotowosc obrony PRL,

jak rowniez falszywe wiadomosci mogacych wywolac niepokoj

publiczny lub rozruchy.

Podejrzany Miroslaw Krupinski w NSZZ

"Solidarnosc" pelnil funkcje wiceprzewodniczacego Komisji

Krajowej i w okresie poprzedzajacym wprowadzenie stanu

wojennego przebywal i prowadzil dzialalnosc zwiazkowa

w Gdansku.

W dniu 13.12.1981 r po powzieciu wiadomosci

wprowadzeniu na terytorium kraju stanu wojennego Miroslaw

Krupinski nie podporzadkowal sie obowiazujacym zakazom

i nakazom , a niezwlocznie udal sie do Stoczni im. "Lenina"

w Gdansku, gdzie pozostawal do 16.12.1981 r intensywnie

kontynuujac dzialalnosc zwiazkowa glownie poprzez inspiro-

wanie, organizowanie i koordynowanie wszelkich akcji

strajkowych, protestacyjnych i propagandowo-informacyjnych

na terenie wojewodztwa gdanskiego skierowanych przeciwko

wprowadzeniu stanu wojennego.

I tak po przybyciu na teren Stoczni

Gdanskiej im. "Lenina" Miroslaw Krupinski stworzyl cala

strukture komitetow strajkowych, sam natomiast stanal na

czele Krajowego Komitetu Strajkowego jako jego przewodni-

czacy. Dzialalnosc Krajowego Komitetu Strajkowego skierowana byla na sklonienie ludzi pracy do podjecia strajku generalnego w kluczowych obiektach gospodarczych wojewodztwa gdanskiego, a nastepnie rozszerzenie tej akcji na caly kraj.

Realizujac zamierzony cel Miroslaw Krupin-

ski podpisal Komunikat nr 1 z dnia 13.12.1981 r, w ktorym

proklamowal stan generalny. Komunikat i inne pisma

drukowane w zorganizowanej bazie poligraficznej rozpowszechniano w Gdanskiej Stoczni im. "Lenina" i innych zakladach pracy Trojmiasta. Tresc ich podawano rowniez do wiadomosci zalogom poprzez zakladowe urzadzenia naglasniajace.

W wyniku tych poczynan doszlo do przerwa-

nia pracy i proklamowania strajkow okupacyjnych w wielu

kluczowych zakladach, wsrod ktorych przykladowo mozna

wymienic; Stocznie Gdanska im. "Lenina", Stocznie im. Komuny Paryskiej" w Gdyni, Gdanskie Zaklady Rafineryjne, Gdanska, Stocznie Remontowa, Stocznie Polnocna, Zarzad Portu w Gdansku i Fabryke Przekladni Samochodowych "Polma"w Tczewie.

Po szeregu wezwaniach wladz o zaprzestanie

dzialalnosci sprzecznej z prawem Miroslaw Krupinski

i podlegle mu Komitety Strajkowe nie podjely jakichkolwiek

przedsiewziec, ktore rozladowalyby nabrzmiala sytuacje,

a wrecz przeciwnie zaktywizowali nacisk propagandowy na

czesc strajkujacych zalog.

Z kolei w dniu 15.12.1981 r Miroslaw

Krupinski w celu oslabienia gotowosci obronnej PRL sporza-

dzil i podpisal do rozpowszechnienia "Apel" do stoczniow-

cow, gdanszczan i zolnierzy WP oraz oglosil "Oswiadczenie",

w ktorym nawolywal do kontynuowania strajkow, nie opuszcza-

nia zakladow pracy dobrowolnie oraz wzywal zolnierzy WP

wykonujacych zadania porzadkowo-ochronne do nieposluszen-

stwa. Wymienione dokumenty zawieraly wiadomosci mogace

oslabic gotowosc obronna PRL, jak rowniez falszywe wiado-

mosci, ktorych rozpowszechnianie w dniach 16 i 17.12.1981 r

na terenie Gdanska doprowadzilo do wywolania niepokoju

publicznego i rozruchow.

Poniewaz opisana dzialalnosc Miroslawa

Krupinskiego wyczerpala ustawowe znamiona przestepstw

okreslonych w art.w art. 46 ust. 1 i 2 oraz 48 ust. 1, 2 i 4

dekretuz dnia 12.12.1981 r o stanie wojennym - przedsta-

wiono mu stosowne zarzuty.

Przesluchany w charakterze podejrzanego

Miroslaw Krupinski nie przyznal sie do popelnienia

zarzucanych mu przestepstw i wyjasnil miedzy innymi, ze

dzialalnosc jego byla legalna, stanowila wykonywanie

wczesniejszych uchwal oraz oraz uprawnien statutowych NZSS

"Solidarnosc"

W przyjetej linii obrony Miroslaw

Krupinski dal wyraz negacji wprowadzonego na mocy dekretu

z dnia 12.12.1981 r o stanie wojennym porzadku prawnego,

bowiem wbrew zakazowi w swoich poczynaniach znacznie

wykroczyl poza kontynuowanie dzialalnosci zwiazkowej

godzac w konsekwencji rowniez w gotowosc obronna PRL oraz

spokoj i bezpieczenstwo publiczne.

Za taka ocena dzialalnosci Miroslawa

Krupinskiego przemawiaja materialy dowodowe zebrane

w toku sledztwa, a w szczegolnosci tresc sporzadzonych,

podpisanych i rozpowszechnionych dokumentow.

Przestepstwa jakich dopuscil sie Miroslaw Krupinski po wprowadzeniu stanu wojennego chara-

kteryzuja sie duzym ladunkiem spolecznego niebezpieczenstwa

gdyz w wyniku zorganizowanych strajkow i akcji propagando-

wych doprowadzily do znacznych strat ekonomicznych oraz

spustoszenia obywatelskiej swiadomosci czesci ludzi pracy

zwlaszcza mlodych. Stanowily one przedluzenie konfronta-

cyjnej linii polityki kierownictwa NSZZ "Solidarnosc"

kwestionujacej w tym przypadku konstytucyjne uprawnienia

Rady Panstwa PRL oraz zmierzajace do wymuszenia na wla-

dzach ustepstw sprzecznych z interesami panstwa i spole-

czenstwa.

W tym stanie rzeczy wniesienie przeciwko

Miroslawowi Krupinskiemu aktu oskarzenia jest w pelni

zasadne.

  1. WEZWANIU NA ROZPRAWE PODLEGAJA:
  1. Podejrzany: Miroslaw Krupinski - Areszt Sledczy
w Bydgoszczy /Szpital/ /k.14-17 ,219, 223/
  1. Swiadkowie:
1 . Klemens Gniech - Gdansk ul. Abrahama 39d/k45/
  1. Jan Zapalnik - Gdansk - Wrzeszcz ul Kosciuszki 18/2
II. DOWODY RZECZOWE
  1. oswiadczenie /k.3 i 5/
  2. komunikat nr 1 /k6 i 9/
  3. apel /k7/
  4. komunikat nr 5 /k35 i 130/
  1. DO UJAWNIENIA NA ROZPRAWIE
  1. protokol przeszukania /k1/
  2. karta zatrzymania osoby /k11/
  3. dane o karalnosci /k10/
  4. wywiad srodowiskowy /k34-37/
  5. swiadectwa lekarskie /k38, 70, 84/
  6. postanowienia /k41, 42, 59, 63, 78, 100, 118, 142
159, 170, 199/
  1. orzeczenie komisji lekarskiej /k 62/
  2. notatka sluzbowa /k91/
  3. pismo Kliniki Chorob Serca /k107/
  4. opinie sadowo psychiatryczne /k108-116 i 178-191/
  5. opinie psychologiczne /k117 i 194-196/
  6. informacja /k126-128/
  7. sprawozdanie /k134-136/
Akt oskarzenia sporzadzono dnia

9 lipca 1982 r. pieczatka: Wiceprokurator

(pieczatka okragla Prokuratury Prokuratury Marynarki Wojennej

Marynarki Wojennej z godlem) (-) kmdr por.mgr Pawel EJSMONT

U W A G I :

- przestepstwo popelniono w dniach 13-15.12.1981 r.

- sledztwo rozpoczeto w dniu 16.12.1981 r.

- zarzuty przedstawiono w dniu 16.12.1981r.

- tymczasowe aresztowanie zastosowano 16.12.1981 r.

- sledztwo zamknieto 28.12.1981 r.

- sledztwo zwrocono do uzupelnienia 30.04.1982 r

- zarzuty uzupelniono 25.06.1982 r.

- sledztwo zamknieto 3.07.1982 r.

PE/UN

Dalszy ciag - czesc czwarta. Powrót do indeksu tekstów